Podróż-przeprowadzka. Będę mieszkać we Włoszech!

Pausa Italia się przeprowadza!
Dziś krótko o mojej kolejnej podróży do Włoch, a właściwie takiej podróży-nie-podróży, bo... o przeprowadzce. O tym, co przemycam oprócz 5 kilo sernika i czego najbardziej się obawiam?


Nikt nie lubi pożegnań, ale pewno Was zdziwię, kiedy powiem, że nie przepadam też za przywitaniami. Te zwykle są jakieś... trudne, niezręczne i poprzedza je jakiś nagły i dziwny niepokój. Dzisiaj czekają mnie zarówno pożegnania, a zaraz po tym powitania. Dosłownie i przenośnie, no i nie wiem, które będzie trudniejsze...
Za jakieś parę godzin zostawiam za sobą dawną codzienność – nie ma już studiów, nie ma pracy z dziećmi. Nie będzie tego komfortu, że dom jest zawsze blisko i trzeba będzie znaleźć sobie taki gdzieś indziej...
Nie wiem, który to raz, gdzie muszę dopiąć walizkę, ale dziś wszystkiego jest za dużo i musimy to robić z bratem na parę razy. Niby wszystko jak zawsze, ale jakoś inaczej. Niby znowu kończy się tak, że ja siadam na bagażu, a on z trudem go dopina, ważymy i ups... Trochę przekraczamy, ale już trzeba wyjeżdżać na lotnisko i w drodze może uda się znaleźć parę rzeczy do przepakowania i to tak, aby nikt nie zauważył, że prowadzę mały przemyt. Tym razem jest gorzej, bo co i jak spakować do walizki wiedząc, że ma się tylko bilet w jedną stronę? Jak się pożegnać, kiedy nie możesz zapewnić, kiedy dokładnie wrócisz, choćby, że na święta?


          W mojej walizce znalazło się z pewnością milion niepotrzebnych rzeczy i tylko kilka tych, które na pewno się przydadzą. Inne zostawię w domu i będę długo żałować, że tam zostały... Spakowałam też trochę takich rzeczy, które na pewno żaden celnik nie znajdzie podczas prześwietleń i kontroli lotniskowych. Przemycam gdzieś ze sobą 5 kilo sernika, trzy miary strachu przed nieznanym i upycham w miarę możliwości dwie garści radości, ciupkę ekscytacji i odrobinkę czegoś, w rodzaju satysfakcji.
Dzisiaj przyjdzie mi wsiąść w samolot w kierunku, który dobrze znam. Pewnie pośród tych moich wielokrotnych podróży w to samo miejsce, wysiedziałam już wszystkie miejsca – od przodu po skrzydła aż po sam tył samolotu. Jak tylko wylądujemy, to przede mną będzie wiele przetartych ścieżek, z samego lotniska wyszłabym pewnie z zamkniętymi oczami, a mimo wszystko... Mimo wszystko będzie jakoś inaczej.
To przez ten bilet. To jego wina. To ten bilet, co jest tylko w jedną stronę. To zupełnie nowa sytuacja i nieznane uczucia i inne pytania. Co mnie spotka w gąszczu pełnym nieznajomych twarzy, w zaułkach biurokracji i dniach niewypełnionych obowiązkami, a przepełnionych nostalgią za domem? Co się zmieni, kiedy zrozumiem, że Włochy to nie tylko krótka, słoneczna przygoda, a mają się stać też moim domem? Kurczaki... Czy to w ogóle będzie możliwe? Te „nowe” Włochy? Czy polubię to „nowe” miejsce? Bo będzie nowe, chociaż wybudzona z najsłodszego snu o 4 w nocy, opowiem Wam o każdym zabytku miasta! Czy nie popełniam właśnie przypadkiem błędu? Za czym będę najbardziej tęsknić i czy to nie przeważy szali? Przy tych pytaniach, już dawno przestało się liczyć, że w moim prawdziwym domu robią już zakłady, ile przytyję na diecie makaronowo-lodowej (swoją drogą, ile obstawiacie? My już się trochę znamy, no i wiecie, że nie grzeszę silną wolą...:)


Dwie garści radości też gdzieś tam leżą na dnie, ściśnięte pomiędzy torcikiem Wedla a swetrem, bo w końcu... wyjeżdżam w miejsce, które jest jednym z tych „moich miejsc na świecie”. Gdzie mam kilkoro ważnych przyjaciół i paru znajomych oraz kilka ulubionych zaułków i knajpek. Wyjeżdżam by poznać lepiej codzienne życie i kulturę kraju, który w końcu lubię odkrywać, który zaczął mnie fascynować... Italia uszyta jest z mitów o dolce Vita i wiecznych wakacjach i, choć różnie to oceniam, przekaz ten jest silniejszy od mojej racjonalności. Z tym też się wiąże ta odrobinka... ekscytacji, przemieszanej ze strachem przebudzenia...
A dlaczego do bagażu wpadła też satysfakcja? Nie przypadkiem wcale. Gdzieś tam spełnia się jakieś moje małe marzenie, jakaś próba mojej odwagi i wewnętrznej siły. Poczułam się gotowa na taki krok. Niby nic, ale wierzcie mi, nie było mi łatwo zostawić wszystko w tyle. Przede mną jednak widzę jakąś szansę na osobisty rozwój. Wiem, że coś we mnie się podczas tej podróży-nie-podróży zmieni. To właśnie robią podróże – mniejsze i duże. Wywołują wewnętrzne zmiany. Czeka na mnie tam też oferta współpracy, która, jak wierzę, pozwoli mi w dalszej perspektywie zrealizować inne moje włoskie marzenie, o którym Wam już trochę... prawie napisałam i o którym może wkrótce odważę się otwarcie napisać wkrótce. ;) Tak więc to właśnie się zmieni. Od jutra będę z Wami już nie w Polsce, a we Włoszech... z Sycylii Zachodniej, z Trapani.
Być może, kiedy to czytasz, jem ostatni przed wyjazdem wspólny rodzinny obiad, a mój bagaż mknie właśnie po taśmie obok setek innych walizek. Trzymajcie kciuki, by skaner niczego nie wyłapał, aby mnie nikt mnie zatrzymał (i nic), bo to co przemycam, waży całkiem sporo i chyba to po mnie widać. Dam znać już po drugiej stronie, o ile nie będę bardzo tęsknić za pierogami!

PS Od końca przyszłego tygodnia na blogowym Facebooku i na Instagramie (który nadal rozgryzam!) pojawią się bardzo dziwne rysunki mojego autorstwa... przeprowadzą nas przez świat włoskich idiomów. Długo zastanawiałam się nad jakąś serią postów dla mniej i bardziej włosko-zaawansowanych. Zobaczymy jak sobie poradzę z bazgrołami. Wypatrujcie! 


13 komentarzy:

  1. wiele ciekawych treści tutaj.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę zadroszczę tej przeprowadzki :) Jak zabezpieczyłaś rzeczy przed przeprowadzką. Wysyłasz je kurierem? Ja własnie pakuję się i zastanawiam się nad zamówieniem taśm z https://tcmservice.pl/ Przydadza się do zaklejania kartonów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć! Super post! Ja również niedawno przeprowadziłam się za granicę, ale do Niemiec. Jak radzisz sobie z nauką języka włoskiego?

    OdpowiedzUsuń
  4. Powodzenia, ja bym nie chciała się odciąć od całego życia w Polsce

    OdpowiedzUsuń
  5. Też myślałam kiedyś o przeprowadzce to Włoch, jednak się nie zdecydowałam

    OdpowiedzUsuń
  6. 6 lat we Wloszech i niestety nostalgia jest cały czas. Teraz wykonuje transport Wrocław oraz przeprowadzki Wrocław i nie mogę sobie pozwolić na powrót do Włoch ale chętnie pomogę w przeprowadzce.

    OdpowiedzUsuń

  7. Nowy rozdział życia bez kłopotów! Skorzystaj z naszej usługi przeprowadzki, by zminimalizować stres i maksymalizować komfort. Oferujemy sprawną organizację i bezpieczny transfer do Twojego nowego miejsca. https://warstransport.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Fantastyczny kierunek dużo słońca i radości po przeprowadzce.

    OdpowiedzUsuń

Z góry dziękuję za twój komentarz!